Bóg pomaga nam proponując wędkę. Niektórzy z nas myślą jednak, że chodzi o rybę, i to jeszcze gotową, w galarecie. To właśnie w naszej słabości chcemy mieć gotowe pieniądze z Lotto albo... z nieba.
Słyszałem od jednego księdza powiedzenie: Pan Bóg daje życie, to da i na życie. Według mnie to głupie. W moim otoczeniu istnieje kilka rodzin klepiących biedę. Gdyby Bóg tak automatycznie dawał im na życie, to by do mnie nie przychodzili pożyczać pieniędzy. Niektórzy myślą, że się im bez pracy należy.
Sformułowanie, że Pan Bóg daje na życie, nie jest głupie. To mądrość dana od Boga, która pozwala sensownie pracować i zarabiać. Przypomina nam o tym modlitwa Ojcze nasz i słowa: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Z Bożym błogosławieństwem robi się dużo mniej bezsensownych inwestycji i wydatków. Bez pomocy Bożej – długofalowo, w perspektywie całego życia – prochem okazują się wszystkie ludzkie zabiegi. Stąd św. Benedykt nakazywał swoim uczniom, aby modlili się, żeby każde rozpoczęte dzieło Bóg zechciał doprowadzić do końca.
Opatrzność Boża w sprawach materialnych jest zawsze wystarczająca, jak manna, którą na pustyni otrzymywał naród wybrany. Pismo Święte uczy, że nigdy nie widziano, aby potomstwo osób bogobojnych cierpiało głód. Jeśli wydajemy pieniądze na to, co rzeczywiście jest nam potrzebne, wtedy nigdy nie powinno nam zabraknąć środków. Kiedy natomiast dziecko Boże zaczyna wydawać na niepotrzebne zachcianki, wówczas może mu w bilansie brakować. Niekiedy okazuje się, że w tymże bilansie kilku miesięcy brakuje dokładnie tyle, ile się roztrwoniło.
Z drugiej zaś strony – i zapewne o to chodzi autorowi listu – Pan Bóg nie zastępuje człowieka w pracy zarobkowej. Bóg, który dał nam wolność i odpowiedzialność, jest konsekwentny. Nie wyręcza nas w pracy, bo wtedy nasza godność i wolność stałyby się czymś pozornym. Bóg nie popiera lenistwa i nieodpowiedzialności. Powiedział jasno: „Kto nie chce pracować, niech też nie je”. Chodzi nie o tych, którzy nie pracują, jak np. chorzy, ale o tych, którzy nie chcą pracować.
Bóg pomaga nam proponując wędkę. Niektórzy z nas myślą jednak, że chodzi o rybę, i to jeszcze gotową, w galarecie. To właśnie w naszej słabości chcemy mieć gotowe pieniądze z Lotto albo... z nieba. Ojcu Niebieskiemu, który ma wszystko, podoba się raczej, kiedy zarobimy te pieniądze w sposób uczciwy, rozumny i sensowny. Dla siebie i dla społeczeństwa. Bóg uzdalnia nas do wykonania pracy, ale to człowiek musi ją wykonać, choćby była najtrudniejsza. Warto pracę zaczynać i kończyć modlitwą. W ten sposób nasza praca i życie stają się drogą świętości.
ks. Marek Kruszewski
xmarekk(at)o2.pl
Idziemy nr 42 (319), 16 października 2011 r.