Bez pracy

Ocena: 0
926

Wartością jest, aby, kołacząc do Boga o pracę i pieniądze, nigdy samemu nie przestać dawać.

Zaczął się nowy rok, a ja pozostaję bez pracy. Odmawiam nowenny i otrzymuję obietnice od przyjaciół, że zaraz, za kilka dni, za tydzień coś mi znajdą. Wiem, że Bóg troszczy się o moją rodzinę. Nie miałem nigdy problemów ze znalezieniem pracy. Mam dobre referencje. Niestety, wszystko tak się układa, że teraz nastała jakaś dziwna zapaść i nie pojawia się dla mnie nic, żadnej poważniejszej oferty.

Człowiek wierzący przez pracę „czyni sobie ziemię poddaną”, czyli zmienia świat na lepsze. Wypełnia tym samym wolę Boga. Przez pracę kochamy, kiedy realizujemy obowiązki stanu, np. troszczymy się o nasze rodziny. W pracy jest także element pokuty za grzech. Po grzechu pierworodnym pracy towarzyszą pot i liczne trudności: ciernie i kamienie. Także oczekiwanie na pracę należy przyjąć jako trudne, ale sensowne. Tak uczy przypowieść o tych, którzy „otrzymali po denarze” (Mt 20). Naszą rzeczą jest starać się o sensowną pracę, natomiast rzeczą Bożą jest ją dać.

Czas bezrobocia stanowi zaproszenie do wydłużonej modlitwy i do lektury Słowa Bożego. Bardzo możliwe, że Bóg da pracę właśnie wtedy, kiedy pod wpływem kontaktu z Duchem Świętym przemieni się nasze serce. Zauważymy, że bez miesięcznej pensji mamy chleb na życie od Tego, który karmi ptaki i lilie polne. Zauważymy, że skałą naszego domu jest Bóg, a nie łaska pracodawcy. Pracodawcą w sensie najprawdziwszym jest właśnie Bóg. Ostatecznie – mimo krnąbrności ludzkiej – każda władza i praca Jemu podlega i Bóg będzie miał zawsze na końcu ostatnie słowo. W trakcie oczekiwania na pracę należy więc dawać świadectwo ufności w Opatrzność: „Ufam Ci, Jezu, że troszczysz się o mnie i moich bliskich”. Będzie to przykład wiary dawany innym.

Paradoksalnie, dobrze jest w czasie szukania pracy pomagać innym, niczym ta uboga wdowa, która ze swego niedostatku wrzuca najwięcej. Obowiązuje tu zasada: „Dawajcie, a będzie wam dane” (Łk 6, 38). Matka Boża, sama będąc brzemienną, poszła pomagać do św. Elżbiety. Podobne zapominanie o sobie i troska o innych dają dużo radości. Ludzie zapracowani mają środki, ale nie znajdują czasu i sił, żeby komukolwiek pomóc. To właśnie Pan może zauważyć osoby bliskie i dalsze w trudnej sytuacji. W obecnych czasach ludziom brakuje nie tyle pieniędzy, ile zainteresowania ze strony drugiego człowieka. Są zignorowani praktycznie przez wszystkich, i przez to samotni. Nie chodzi tu o pomaganie jako dorywczą pracę. Wartością jest, aby, kołacząc do Boga o pracę i pieniądze, nigdy samemu nie przestać dawać. Polecam Panu jako lekturę historię wdowy, mąki, oliwy i Elizeusza (2 Krl 4).

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 3 (537), 17 stycznia 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: