Byłem wiele razy zbudowany świadectwem protestantów świeckich i pastorów. Zapewne Pan Jezus chciałby, abyśmy się od siebie uczyli i z sobą współpracowali. Jego pragnieniem jest, abyśmy byli jedno.
Jestem katolikiem intelektualnie i emocjonalnie. Zgadzam się głową i sercem z oficjalnym nauczaniem Kościoła. Nerwy mnie biorą na praktyczne dolegliwości katolicyzmu. Ale to pewnie bolączka wszystkich grzeszników, że widzą drzazgę w oku swego brata, a belki w swoim nie. Duch protestantyzmu, protestu jest dla mnie zrozumiały, bo jestem dzieckiem tych czasów, pełnych zachęty do subiektywizmu i indywidualizmu. Wiele inspiracji i świeżości zauważam w małych wspólnotach protestanckich. Jako katolik uważam oczywiście, że Kościół katolicki ma największy dostęp do skarbów Bożych. Protest przeciwko sakramentom, Maryi, świętym, autorytetowi apostołów jest jakimś pomniejszeniem tego skarbca. Długo mógłbym zachwalać zalety Kościoła katolickiego. Ale to nie jest odpowiedź na Pani pytanie.Jestem wielką fanką muzyki chrześcijańskiej. Zastanawiam się, dlaczego tak wielu nawracających się muzyków, rockmanów staje się protestantami. Także w Polsce, pełnej katolików, tak się dzieje. Jak na to patrzeć?
Cenniejsze będzie spojrzenie na błędy, jakie popełniamy jako katolicy. Czemu nie przyciągamy części nawracających się muzyków? Pierwsza sprawa to wciąż zaniedbywana lektura Słowa Bożego. Jeśli Boga uważam za mądrego i wszechmocnego, to codziennie z Nim rozmawiam i słucham Jego słów. Katolik, którego egzemplarz Pisma Świętego stoi zakurzony na półce, to „były wierzący”. Oczywiście, modlitwy pacierzowe są w dużej części zaczerpnięte z Pisma Świętego, ale wciąż jako katolicy za dużo mówimy do Boga, a za mało Go słuchamy.
Druga nasza słabość to braki w życiu wspólnotowym. Nasze parafie – poza grupami i ruchami kościelnymi – są wciąż zbyt anonimowe. W protestantyzmie, tak jak w ogóle we współczesności, tym, co pociąga, są relacje międzyosobowe. To, że ludzie chcą się spotkać, porozmawiać, lepiej się poznać, być dla siebie wsparciem, powinno być normalną kontynuacją liturgii. Powinno być – ale czy jest?
Myślę, że Pan Bóg ma swój plan i pozwolił na zaistnienie protestantów w jakimś celu. Po coś. Ma też powód, jeśli posyła tam muzyków. Dla nas katolików ważne jest, żebyśmy uczyli się od braci protestantów tego, co robią lepiej niż my. Byłem wiele razy zbudowany świadectwem protestantów świeckich i pastorów. Zapewne Pan Jezus chciałby, abyśmy się od siebie uczyli i z sobą współpracowali. Jego pragnieniem jest, abyśmy byli jedno.
Na marginesie warto dodać, że artyści, o których Pani pisze, odnajdują się często w katolickich ruchach charyzmatycznych, szczególnie w neokatechumenacie i w Odnowie w Duchu Świętym. Znajdują tam wspólnotę i środowisko szczególnej ekspresji wiary, o którą na co dzień trudno w wielkich parafiach.
ks. Marek Kruszewski xmarekk(at)o2.pl Blog ks. Marka Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach Idziemy nr 30 (513), 26 lipca 2015 r. |